niedziela, 2 września 2012

Czy potrafimy żyć bez tzw. cywilizacji?


Bo niby jesteśmy tacy wspaniali i nowocześni... I o wiele mądrzejsi od naszych przodków rzecz jasna... A wystarczy krótki brak choćby niektórych zdobyczy cywilizacji, by dla wielu rozpoczęła się prawdziwa katastrofa :)

Pójdźmy najpierw w hardcore. Wyobraźmy sobie, że wehikuł czasu przeniósł nas 200 czy 1000 lat wstecz...

Przyzwyczajeni do gotowych produktów umarlibyśmy z głodu pod drzewem obwieszonym śliwką węgierką marząc o powidłach. A słoika z supermarketu brak... A gdyby dopadł nas apetyt na frytki? Skąd je wziąć? Nie ma sklepu z zamrażarką pełną „gotowców”. Wprawdzie niedaleko rosną akurat jakieś zielone krzaczki, ale po pierwsze kto dzisiaj wie jak wygląda krzaczek ziemniaków, a po drugie – co z nimi zrobić?

Jak tu sprawdzić rozkład pociągów, skoro nie ma ani laptopa, ani neta? Niby fakt, że stacja kolejowa dwie ulice dalej, ale komu chciałoby się ruszyć z domu?

Palaczy, choćby stali pod krzakiem tytoniu, zżerałby nałóg. Fabrycznie skręconych papierosów nie ma, bibułek i zapałek też. Że niby liście wysuszyć i nabić fajkę? Ha, samemu trzeba by ją wystrugać...

Garfield strzeliłby sobie w rudy łeb, bo brnąc przez łany zboża (o ile łaskawie by się ruszył) mógłby tylko pomarzyć o lazanii. Przecież jego pan (?), Jon Arbuckle nie wiedziałby co zrobić z ziarnem (a bez mąki makaronu nie będzie), a restauracji, czy choćby pizzerii brak. Sam rudy, leniwy i tłusty, choć uroczy kocur miałby problem ze zrozumieniem co przemyka w zbożu. Przecież mysz raczej nie przypomina puszki kociej karmy :) No i te kreskówki. Wszyscy wiedzą, że same się nie obejrzą (fani Garfielda wiedzą o co chodzi), ale jak powstałyby i gdzie je oglądać? W przydrożnej oberży przy kaganku?

I na deser: do czego doprowadziła nas cywilizacja? Telesklep proponuje kupno damskiej pupy, reklamując ją jako artykuł AGD lub urządzenie do poprawy kondycji i zdrowia (patrz zdjęcie) :)


A tak na poważnie:
Od wielu lat rozśmieszają mnie krzyki rozpaczy w mediach informujące o kilkudniowym braku ciepłej wody w kranach na osiedlu „X” w mieście „Y”. Tym bardziej, że dzieje się to przeważnie latem, na dodatek z powodu konserwacji infrastruktury, i to po to, żeby wszystko zimą dobrze działało. Cóż, ludzie cywilizowani nie myliby się wcale, gdyby przyszło im spędzić jakiś czas w igloo na Grenlandii, albo wśród dzikich plemion Papui Nowej Gwinei. Toż tam nawet kranów nie ma. Jak ma z nich lecieć ciepła woda? Niezaradnym podpowiadam: wystarczą dwa – trzy duże gary wrzątku (toż gaz jeszcze do Polski dociera) i można się wykąpać. No fakt, nie będzie to wanna z meniskiem wypukłym...

Czy ktoś wyobraża sobie dzisiaj życie bez prądu? Nie mówię, że na stałe, ale choć na kilka dni... Kiedy w mieszkaniu gaśnie światło, ekran komputera robi się ciemny, milknie telewizor, cichnie mruczenie lodówki itp., zazwyczaj zaczyna się panika. Czujemy się odcięci od cywilizacji. I może dlatego odzywają się jakieś pierwotne instynkty.
Przypomnijmy wydarzenia z Nowego Jorku, z 13 lipca 1977 r. Wieczorem piorun trafił w jedną z podstacji energetycznych. Wkrótce ciemność spowiła całe miasto. Okazja czyni złodzieja, a że w Nowym Jorku były to czasy finansowego kryzysu, ludzie wiedzeni najniższymi, bądź podstawowymi instynktami, ruszyli do sklepów. Bynajmniej nie na zakupy. Korzystając z ciemności obrabowano 1616 sklepów. Miasto ogarnęło ponad tysiąc pożarów. Można tylko domyślać się, że nie wszystkie były przypadkowe...

Kiedyś oglądając TV trafiłam na reality show (bądź relację z eksperymentu naukowego). Kilkoro młodych ludzi zamknięto w domu na wzór Big Brothera. Zabrano im komórki, komputery i inne zdobycze cywilizacji. Młodzież niemal odchodziła od zmysłów. Po prostu nie wiedzieli czym mają się zająć, jak zagospodarować wolny czas. Podejrzewam, że starsi telewidzowie nie rozumieli w czym problem. Przecież przez większość życia obywali się bez komórki i facebooka, a życie towarzyskie kwitło. Młodsi zapewne z własnej woli nie wzięliby udziału w takim eksperymencie :) Dla wielu z nich życie bez neta i sms-ów jest niewyobrażalne.


Ludzie, którzy z założenia nie mają w domu telewizora uważani są za dziwaków. Tak samo jak Ci, którzy piszą tradycyjne listy – te w kopercie, ze znaczkiem pocztowym. Ten, kto nie ma konta na facebooku – nie istnieje.
Świat poszedł naprzód? Rozwinął się? Czy może zwariował? Czy do upadku cywilizacji wystarczy tylko zniszczenie elektrowni, odcięcie dostaw gazu i ropy?