Żegnajcie
korale z jarzębiny, kasztanowe ludziki, pyszne leśne maliny, a
nawet romantyczne ogniska. Ze zbieraniem grzybów też lepiej uważać.
Jeśli wczytać się w szczegóły kodeksu wykroczeń, to okazuje
się, że wszystko to jest nielegalne. Skończyła się era spacerów
do lasu, bo może się okazać że to „bezprawne korzystanie z
lasu”.
Niedawno
trafiłam na artykuł ostrzegający grzybiarzy przed mandatem.
Niektóre wątki były… co najmniej dziwne. Po przeczytaniu
natychmiast spojrzałam na datę – nie, ten tekst nie ukazał się
1 kwietnia, więc to nie prima aprilis. Postanowiłam sprawdzić te
rewelacje u źródeł. I wgłębiłam się w lekturę XIX rozdziału
kodeksu wykroczeń: Szkodnictwo leśne, polne i ogrodowe. Ponieważ w
naszym pięknym, absurdalnym kraju prawo
nie jest precyzyjne, a znakomitą większość przepisów można
dowolnie interpretować, od dzisiaj dziesięć razy zastanowię się
zanim wybiorę się do lasu.
Siłą rzeczy do historii odeszły korale z jarzębiny. Zerwanie kiści jarzębiny (znaczy owoców jarzębiny) można podciągnąć pod Art. 150. § 1. mówiący o tym, że za uszkodzenie drzewa, lub krzewu owocowego można trafić do paki, albo zapłacić 1500 zł grzywny. Tak samo można zinterpretować zbieranie malin, jeżyn, jagód itp. Tak więc leśnym pysznościom mówimy „żegnajcie”. Skończyło się też zbieranie lipy na herbatkę, którą będziemy się ratować przy przeziębieniu, czy innych rumianków, bo ziół też zbierać nie wolno.
Ufff… Na szczęście kurki zebrałam legalnie. W sklepie, choć nie moim. Mój zachwyt wzbudził fakt, że zostały wyprodukowane przez Grupę Producentów Pieczarek podczas lotu nr 3503. Fot: babadziwo007
Liczyłam na to, że kiedyś, w długie jesienne wieczory, będę z wnukami, tak jak kiedyś z dziećmi, bawić się w kasztanowe ludziki, ale do tego niezbędne są kasztany i żołędzie. Jedno i drugie można znaleźć w lesie, ale skoro prawo zakazuje obrywania szyszek, to zbieranie kasztanów i żołędzi też może okazać się wykroczeniem. Znaczy – ludziki są nielegalne. A co z orzechami laskowymi? Jak żyć?
Skończyło się zbieranie wrzosu, którego piękne, zasuszone bukiety zdobiły dom przez całą zimę. Dzieciaki nie mogą już puszczać po rzeczce łódek wydłubanych z kory.
Ogniska też nie można rozpalić, nawet w wyznaczonym do tego miejscu, bo w lesie nie można… zbierać gałęzi. Chociaż… jest jedno rozwiązanie. Wystarczy przynieść drewno do lasu.
Grzybów też nie radzę zbierać, chyba, że ma się własny las, bo wszystko to, co wymieniłam wyżej jest zabronione w nie swoim lesie. Tylko ilu z nas ma własny las?
Art. 153. § 1. Kto w nienależącym do niego lesie:
1)
wydobywa żywicę lub sok brzozowy, obrywa szyszki, zdziera korę,
nacina drzewo lub w inny sposób je uszkadza,
2)
zbiera mech lub ściółkę,
3)
zbiera gałęzie, korę, wióry, trawę, wrzos, szyszki lub zioła
albo zdziera darń,
4)
zbiera grzyby lub owoce leśne w miejscach, w których jest to
zabronione, albo sposobem niedozwolonym, podlega karze grzywny do 250
złotych albo karze nagany.
Skoro
takie są przepisy, to należałoby je egzekwować, bo inaczej nie
mają sensu. No i oczami wyobraźni widzę już strażników
miejskich i strażników leśnych (jedni i drudzy mają prawo wlepić
w lesie mandat), jak czołgają się po mchu (ale przecież zniszczą
go i należy się mandat), żeby zdybać babuleńkę zrywającą kiść
jarzębiny na korale dla wnuczki. Jak czają się za drzewem, żeby
słusznie ukarać za kilka szyszek. Swoją drogą nigdy w lesie nie
udało mi się spotkać strażnika leśnego, a już na 384 % nie
widziałam tam strażnika miejskiego. Wobec tego może trzeba w
lasach ustawić gęstą sieć odpowiedników fotoradarów? Kasa
miejska, wiejska, leśna, lub państwowa szybko się zapełni i
budżet uratowany.
Zastanawiam
się też, gdzie mają wybiegać się psy? Wprawdzie to nie mój
problem, bo kociara ze mnie, to jednak szkoda mi czworonogów. Nie
mogą biegać luzem po mieście (słusznie), po parku pewnie też
nie, a na pewno nie mogą pobiegać po lesie. No to gdzie? Po
mieszkaniu? Na specjalnej ruchomej bieżni w siłowni dla psów?
Art.
166. Kto
w lesie puszcza luzem psa, poza czynnościami związanymi z
polowaniem, podlega karze grzywny albo karze nagany.
Z „Instrukcji ochrony lasów przed szkodnictwem leśnym”, która jest załącznikiem do zarządzenia nr 52 Dyrektora Generalnego Lasów Państwowych z dnia 09.09.2004 r. dowiedziałam się kolejnych ciekawych rzeczy.
„Szkodnictwo
leśne jest
określane jako bezprawne korzystanie z lasu czy pozyskiwanie
produktów leśnych lub naruszanie przepisów dotyczących PGL LP,
szczególnie ochrony lasów.”
Znaczy
idąc na spacer do lasu korzystam z niego bezprawnie, bo przecież
żadnego pozwolenia w ręku nie mam. No i strach się bać, bo z tej
samej instrukcji dowiedziałam się, że „strażnikom
leśnym przysługują uprawnienia do noszenia
broni palnej bojowej lub gazowej oraz ręcznego miotacza gazowego.”
I
żeby nie było: jestem z tych, których niezmiernie wkurza widok
dzikich wysypisk w lesie, walających się pustych puszek po piwie,
bez sensu połamanych drzew, równie bez sensu skopanych pięknych
muchomorów itp. itd. itp. Śmieci z wycieczki przynoszę do śmietnika przy domu. Lasy należy szanować, ale przepisy
należy konstruować logicznie i precyzyjnie, a potem je egzekwować.
Inaczej to wszystko nie ma sensu.
Ten
las (jak i każdy inny) nie należy do mnie, więc nie mogę do niego
wybrać się na spacer. To zdjęcie zdaje się zrobiłam
nielegalnie... Fot:
babadziwo007