niedziela, 7 października 2012

Mieszkania dla światłożerców


W drodze do pracy codziennie mijam – niedawno ukończoną – budowę baaardzo wielorodzinnego budynku. Od pewnego czasu czytam ogłoszenie: „Mieszkania od 5990 zł / m2”. Spoglądając na światła w niewielu zasiedlonych mieszkaniach policzyłam: człowiek zarabiający płacę minimalną, odkładający co miesiąc całą swoją pensję, zbierałby na mieszkanie przez ćwierć wieku...

Wiem, są przecież tańsze mieszkania, ale i tak za drogie na kieszeń przeciętnego Polaka. Wiem, można wziąć na kredyt, ale człowiek zarabiający 1 tys. zł nie dostanie kredytu na mieszkanie, a ten zarabiający nieco więcej – żeby zamieszkać na swoim musi zapłacić bankowi haracz w postaci horrendalnych odsetek od kredytu. Sprawdziłam w jednym z banków używając kalkulatora kredytów na ich stronie. Zakładając kredyt hipoteczny na 30 lat, na 300 tys. zł (czyli na 100 % wartości mieszkania) wyszło, że miesięczna rata to 1955,78 zł. Mnożąc tę kwotę przez 12 miesięcy, a potem przez 30 lat, wychodzi, że mieszkanie będzie nas kosztowało 703 tys. zł czyli grubo ponad dwa razy tyle ile jest warte. Świetny interes, ale dla banku, a nie dla kupującego mieszkanie. I może o to chodzi? Aha, zapomniałabym dodać, że to kredyt w promocji, z gwarancją najniższej marży :)


     Fot: Babadziwo007

Taaa, że niby to mieszkanie za 5990 zł za m2 to na pewno coś ekstra? Według mnie nie. Słynne PRL-owskie „falowce”, które powstały w Gdańsku w latach 70-tych jako rozwiązanie przejściowe i recepta na brak mieszkań, stoją do dzisiaj. W najdłuższym z nich są 1792 mieszkania. Świeżutko wybudowane „mrowisko” o którym piszę, swym ogromem przypomina właśnie falowiec, tyle, że nie w jednej linii. Ten kompleks stanowiący jeden budynek jest tak pomyślany, że sąsiad może sąsiadowi zaglądać w okna. Całość mieści się tuż przy przelotowej ulicy w Gdyni, słowem hałas i spaliny. Czy to taki luksus?

Nie czepiam się jednak tego akurat budynku, ale cen mieszkań w ogóle. Mieszkanie w naszym klimacie nie jest jakimś luksusem. To dobro podstawowe, pozwalające po prostu przetrwać. Tylko skąd je wziąć? Nie każdy zarabia 10 tys. zł na miesiąc.

Ile zarabiamy? Według danych Głównego Urzędu Statystycznego w pierwszym półroczu 2012 r. przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w gospodarce narodowej to 3571,68 zł. „Na rękę” wychodzi ok. 2,3 tys. zł. Pamiętajmy jednak, że wiele osób (zbyt wiele) może liczyć zaledwie na płacę minimalną, a ta w 2012 r. wynosi 1500 zł brutto, czyli ok. 1 tys. zł „na rękę”. To niewiele więcej niż zasiłek dla bezrobotnych (od 1 czerwca 2012 r. wynosi on 794,20 zł za pierwsze trzy miesiące, za kolejne 623,60 zł, w sumie na takie kokosy można liczyć przez pół roku, chyba, że ma się ponad 50 lat, wtedy przysługuje aż przez rok).

Zakładając, że do szczęścia potrzeba nam niewielkiego, 50-metrowego mieszkania i biorąc przykładową jego cenę 5990 zł/m2 (czyli za 50 metrów 299500 tys. zł), łatwo policzyć, że osoba z płacą minimalną, nie jedząc, nie pijąc, nie kupując ubrań, przeznaczając absolutnie cały swój dochód na kupno mieszkania, będzie na nie zbierać przez 299,5 miesiąca czyli przez 25 lat. Osoba zarabiająca przeciętną pensję będzie się głodzić „zaledwie” przez 130 miesięcy czyli prawie 11 lat.

No i na koniec smutno - ciekawe dane:

   Źródło: GUS

Tak się tylko pytam: czy to jest normalne?