Na
widok reklamy ubranek z włókna „transportującego wilgoć na
zewnątrz dwa razy szybciej niż tradycyjne włókna” (patrz
obrazek) mam rzeźnicze skojarzenia. Opisem funkcyjnych zalet wręcz
zachłysnęłam się z wrażenia.
Pierwsze
spojrzenie na panią i pana podzielonych na strefy i... kurczę,
jestem u rzeźnika, gdzie często wisi rysunek świnki podobnie
podzielonej na strefy (karkówka, schab itp. itd.)!!! Rozumiem zamysł
autorów tego obrazka, ale właśnie takie mam skojarzenia w sprawie
bielizny funkcyjnej.
"Rzeźnicza bielizna" w całej okazałości.
Ponieważ
uwielbiam czytać wszelkie instrukcje obsługi i znajdować tam
„kwiatki”, zagłębiłam się w lekturę wyliczanki opisującej
poszczególne strefy na „rzeźniczym” zdjęciu
prezentującym „koszulkę funkcyjną” i „spodnie funkcyjne”.
Najbardziej ujęła mnie „strefa zgięcia łokcia” i „wentylacja
dołu podkolanowego”.