Uwielbiam
krakowskie zakąski, szczególnie sześć pierwszych z poniższej listy :) A
wszystkie pełne złaaaaaa... Mam jednak dylemat: czy to alkohol zbyt
tani, czy kiełbasa zbyt droga?
Ostatnio
poszłam w poważne tematy, tymczasem życie często bywa żartobliwe.
Uwielbiam żarciki sytuacyjne i obrazkowe. Przedstawiam
moją najnowszą zdobycz foto z Krakowa.
Fot:
babadziwo007
Zwróćcie
uwagę, że w tym menu kiełbasa i tosty są droższe od alkoholi (za
wyjątkiem mojito). Przeciwnicy alkoholu, choćby stosowanego
okazjonalnie i w cywilizowanych dawkach zakrzykną: bo alkohol zbyt
tani! A ja zapytam: może to jednak kiełbasa zbyt droga?
W
naszym ukochanym kraju jakąś chorą normą jest zarabianie 1 – 2
tys. zł. Zasiłek dla bezrobotnych wynosi obecnie przez pierwsze
trzy miesiące 711 zł 48 gr na rękę, kolejne miesiące: 568 zł 50
gr na rękę. Za mało żeby żyć, za dużo żeby umrzeć...
Zauważyłam,
że mam dużo czytelników poza granicami Polski, więc przełożę
te kwoty na codzienne realia. Mieszkam w mieszkaniu Towarzystwa
Budownictwa Społecznego. To mieszkania "na wynajem"
określane mianem "dla średniozamożnych". Moja straszna
rozpusta to 63 metry kwadratowe dla 4-osobowej rodziny – trzy
pokoiki. Do niedawna mieszkało nas tu pięcioro, ale dzieci rosną
:) Miesięczny czynsz (z wliczonym ogrzewaniem, wodą itp.) to ponad
tysiąc złotych. Do tego rachunek za prąd, gaz, telefon i inne
normalne wydatki, np. na jedzenie (to jest teraz najdroższe), a
światłożercami nie jesteśmy :) Wydatki dla "bogatych"
to np. bilet do teatru - ok. 50 zł, do kina - 20 zł.
Gdybyśmy
zarabiali po tysiąc złotych – nie dostalibyśmy tu mieszkania.
Jakieś
5 lat temu przygotowywałam materiał dziennikarski dot. pewnych
mechanizmów ekonomicznych. Zadzwoniłam do pani prezes pewnego
komercyjnego banku. Rozmawiamy, dyskutujemy, pani prezes jednak
posługuje się hermetycznym językiem finansistów. Ponieważ miał
to być wywiad, proszę grzecznie, żeby sama wytłumaczyła rzecz
całą językiem zrozumiałym dla ludu. Pani prezes banku po chwili
zastanowienia mówi: "Weźmy więc za przykład osobę
zarabiającą tysiąc złotych na miesiąc". Po trzech sekundach
zastanowienia pani prezes poprawia się: "Nieee... nikt chyba
dzisiaj tyle nie zarabia. Weźmy jako przykład osobę zarabiającą
10 tysięcy zł". Ręce mi opadły.
Jak
daleko oderwali się prezesi i politycy od rzeczywistości?
Dlatego
uważam, że to kiełbasa jest zbyt droga w stosunku do zarobków, a
nie wódka zbyt tania. Bez wódki można żyć, a bez jedzenia?