niedziela, 16 września 2012

Ser gwiazdą internetu. Kto jeszcze?


Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, żeby być znanym trzeba było coś osiągnąć, coś potrafić, coś sobą reprezentować. Dzisiaj wystarczy zdobyć tytuł świra roku, albo być serem :) 
Internet. Błogosławieństwo i przekleństwo. Potrafi zniszczyć to, co piękne i wartościowe (ach, te komentarze internautów). Potrafi też z niczego zrobić „COŚ”. Kogo i co internet wykreował na gwiazdy? Przykładów może być wiele. Moje roztrząsania zawężę do czterech.

Gwiazda numer jeden - dojrzewający brytyjski ser cheddar.


                                              Fot: www.wikipedia.org

Gwiazda internetu w 2009 r. Już wtedy zjawisko to po prostu mnie zafascynowało. Transmisja dojrzewania sera - 24 godziny na dobę przez kilka miesięcy - ściągnęła przed monitory komputerów ponad milion osób na całym świecie. „Do początku lutego ser zyskał fanów ze 119 krajów. Oglądalność przekroczyła dziś rano milion. To prawdziwe wyzwanie dotrzymać serowi kroku i nadążać za zainteresowaniem, jakie wzbudza” - powiedział wtedy rzecznik firmy, która obsługiwała stronę www.cheddarvision.tv. Wiadomość podała PAP/Reuters. Ser cheddar dojrzewający przed kamerą ściągnął widzów od Albanii po Nową Zelandię, choć największą liczbę wielbicieli ma w Stanach Zjednoczonych. Właśnie z USA pewna szkoła nadesłała rysunki dwóch krokodyli do pilnowania sera.”
Cóż, obserwowanie dojrzewania sera jest pasjonujące. Ta wartka akcja. Te zmieniające się, dynamiczne obrazki. I te miliony fanów wgapiające się w ser...

Nieco bardziej dynamiczna akcja dzieje się w przypadku kolejnej gwiazdy internetu – cukiernika Gracjana Roztockiego, znanego z tego, że jest znany.


Gracjan Roztocki zaśpiewał „kultowe dzieło” pt. „Mój internet”. Sam o sobie – na swojej stronie (gracjanroztocki.pl) – pisze tak: Od 2008 roku jestem gwiazdą internetową. Występowałem w telewizji, w radiu, w reklamach, na koncertach, a moje obrazy wystawiałem na wystawach zbiorowych. Dostałem nagrodę Świra 2009 w kategorii Internet oraz nagrodę PinOskary 2010 jako osobowość PinoTV. Pisały o mnie gazety, czasopisma i portale internetowe.”
Kim jest ta gwiazda internetu? Posłuchajcie i przypomnijcie sobie: http://www.youtube.com/watch?v=91PNPHZiN-I Nadmienię, że ten kawałek obejrzało niemal 700 tys. osób. Ciekawe jakie były komentarze, skoro – cytuję - „Dodawanie komentarzy do tego filmu jest wyłączone”. Dla tych, którym nie chce się słuchać całości - fragment twórczości:

Kocham Ciebie , mój Ty drogi,mój Ty wielki i światowy internecie,
Jesteś dobry i praktyczny nawet w lecie ,
Internecie ,mój Ty bliski,mój jedyny,dobry,wierny przyjacielu ,
Ma Cię wielu,bardzo wielu,
Kocham Ciebie przyjacielu.

Ref.
Internet,internet,łączy ludzi,ludzi.
Internet,internet,łączy ludzi,ludzi.
Internet,internet,internet,łączy ludzi,ludzi.
Internet,internet,łączy ludzi,ludzi.
Internet.”

Kolejny przykład osoby znanej z tego, że jest gwiazdą to Jolanta Rutowicz. Zaistniała – jeśli się nie mylę - dzięki telewizyjnemu programowi Big Brother. Program ten jakichś specjalnych umiejętności nie wymaga, oprócz jednej, jak to w reality show: trzeba umieć skupić na sobie uwagę telewidzów. Pani Jolanta robiła to bardzo skutecznie. Według wikipedii średnia oglądalność programu wynosiła w tygodniu 4,5 miliona widzów, a nagroda za zwycięstwo w polskiej edycji wynosiła 500 000 zł. Czwartą edycję wygrała właśnie pani Rutowicz. Otworzyło jej to drogę na salony. Była zapraszana do różnych programów, ale jako kto? Jako osoba znana z tego, że jest znana. Na swojej stronie internetowej (www.jolantarutowicz.com), jako jeden z trzech głównych newsów zamieściła ten zatytułowany: „Jolanta Rutowicz Świrem Roku 2009”.
W wywiadzie dla Super Stacji z 2011 r. stwierdziła, że wcześniej zajmowała się modelingiem, ale po udziale w Big Brother media wykreowały ją na kogoś innego, wszystko poszło w zupełnie innym kierunku. „Jestem w szoku, że taka głupota się sprzedała. W każdym wywiadzie robiłam sobie jaja z ludzi, a wszyscy to kupowali. Jak to oglądałam – strasznie się śmiałam, że tak potrafiłam to odegrać. Skoro były z tego pieniądze – czemu nie? Naprawdę jestem zupełnie inna.” - mówiła w studio Super Stacji.
Jeśli tak jest, to znaczy, że pani Jolanta jest świetną aktorką, a społeczeństwo i media nie potrzebują prawdziwych autorytetów, nie potrzebują ludzi, którzy są znakomici w tym co robią, ale najzwyczajniej w świecie potrzebują zgrywusów.

Chyba znakomitym tego przykładem jest Krzysztof Kononowicz, który w 2006 r. startował w wyborach na prezydenta Białegostoku, uzyskał 1676 głosów, co dało mu szóstą pozycję.


Jako powszechnie znane powiedzonko do dzisiaj funkcjonuje określenie „żeby nie było niczego”, a jest to fragment wypowiedzi wyborczej Kononowicza, która brzmiała tak: „żeby nie było bandyctwa, żeby nie było złodziejstwa, żeby nie było niczego”. Wizerunek pana Krzysztofa (ach ten turecki sweterek i czapka uszanka), dość nieporadne wypowiedzi i fakt, że startował w wyborach na prezydenta wystarczyły, by media i Internet zrobiły z niego gwiazdę. Był gościem niby-poważnych programów informacyjnych, m.in. w TVN (Fakty), Polsat (Wydarzenia) i TVP1 (Wiadomości). Pisały o nim największe portale. A ludzie – chyba dla zgrywy – wrzucali do urn wyborcze kartki. Czy naprawdę w Białymstoku chcieliby mieć takiego prezydenta?

Co jeszcze można zrobić dla zgrywy?