środa, 27 listopada 2013

Kosmetyki ze śmietnika?

Reklama kosmetyków na śmietniku to reklama czy antyreklama? A może chodzi o grzebanie w śmietniku z pasją? Przedstawiam moją kolejną absurdalną fotkę.

Czy jest jakaś granica, za którą nie zaatakują nas reklamy? Widać je wszędzie. Zaśmiecają ulice miast, szpecą ładne elewacje domów, gazety przypominają słup ogłoszeniowy, a nie miejsce przekazywania informacji i opinii, w internecie niemiłosiernie atakują oczy, nie dając się wyłączyć. Widywałam już reklamy w restauracyjnym, lub pubowym kibelku, ale ta "reklama" umieszczona na zardzewiałym śmietniku nie zirytowała mnie, tylko rozśmieszyła.
Kogo ten obrazek zachęcił do skorzystania z oferty reklamowanej stronki – łapka w górę, bo może ja się mylę? Może reklamy powinny być przylepiane np. do wszechobecnych na polskich chodnikach i trawnikach psich kup? Tani i dostępny nośnik. W sumie duża przestrzeń do zagospodarowania :) Takie reklamowe chorągiewki na długich wykałaczkach. Ciekawe czy prowizja trafiałaby do psiaka, który ten nośnik wyprodukował, czy do właściciela, który łaskawie, zgodnie z polską tradycją, nie sprzątnął go? A może właśnie tu leży rozwiązanie śmierdzącego problemu? Prowizja od firmy kosmetycznej, bądź jakiejkolwiek innej, przeznaczana byłaby na sprzątanie po pieskach?
Grzebmy więc w śmietnikach w poszukiwaniu kuracji upiększających :)

Kosmetyki ze śmietnika :) Za nowatorską formę przekazu reklamowego należy się odpowiednik "Złotej maliny". 

Fot. babadziwo007