Reklama kosmetyków na
śmietniku to reklama czy antyreklama? A może chodzi o grzebanie w
śmietniku z pasją? Przedstawiam moją kolejną absurdalną fotkę.
Czy jest jakaś granica,
za którą nie zaatakują nas reklamy? Widać je wszędzie.
Zaśmiecają ulice miast, szpecą ładne elewacje domów, gazety
przypominają słup ogłoszeniowy, a nie miejsce przekazywania
informacji i opinii, w internecie niemiłosiernie atakują oczy, nie
dając się wyłączyć. Widywałam już reklamy w restauracyjnym,
lub pubowym kibelku, ale ta "reklama" umieszczona na
zardzewiałym śmietniku nie zirytowała mnie, tylko
rozśmieszyła.
Kogo ten obrazek zachęcił
do skorzystania z oferty reklamowanej stronki – łapka w górę, bo
może ja się mylę? Może reklamy powinny być przylepiane np. do
wszechobecnych na polskich chodnikach i trawnikach psich kup? Tani i
dostępny nośnik. W sumie duża przestrzeń do zagospodarowania :)
Takie reklamowe chorągiewki na długich wykałaczkach.
Ciekawe czy prowizja trafiałaby do psiaka, który ten nośnik
wyprodukował, czy do właściciela, który łaskawie, zgodnie z
polską tradycją, nie sprzątnął go? A może właśnie tu leży
rozwiązanie śmierdzącego problemu? Prowizja od firmy kosmetycznej,
bądź jakiejkolwiek innej, przeznaczana byłaby na sprzątanie po
pieskach?
Grzebmy więc w
śmietnikach w poszukiwaniu kuracji upiększających :)
Kosmetyki ze śmietnika :)
Za nowatorską formę przekazu reklamowego należy się odpowiednik
"Złotej maliny".
Polak potrafi i –
wbrew pozorom - ma poczucie humoru. To dlaczego na pytanie "co
słychać?" nieustannie odpowiadamy lawiną narzekania?
Jesteśmy narodem
smutasów. Nie potrafimy cieszyć się nawet wtedy, kiedy naprawdę
jest z czego.
Zośka wychodzi za
mąż. – E... pewnie się rozwiodą.
Śliczną masz
sukienkę. – Aaa... stara jest, patrz tu ma nawet dziurkę.
Co słychać? - A coś
ostatnio zdrowie szwankuje, no i w pracy też niewesoło.
Słyszałam, że
dostałeś podwyżkę? - Taaa... ale co to za podwyżka, liczyłem
na większą.
Rozmowy na spotkaniach z
rodziną, lub znajomymi też zazwyczaj krążą wokół narzekania na
życie, na świat, bo przecież u nas generalnie wszystko jest do
dupy. Ciekawe, czy Polacy którzy wyjechali z kraju, w którym
wszystko jest do dupy i znaleźli swoją nową ojczyznę, w której
wszystko jest wspaniałe, nadal narzekają, czy też może zaczynają
się czymkolwiek cieszyć? W nowej ojczyźnie wszystko zapewne jest
wspaniałe, bo inaczej po co wyjeżdżać z Polski?
Okazuje się, że mimo
wszystko są u nas jednostki, które nawet nieszczęście potrafią
obrócić w żart. Przykład znalazłam niedawno we Władysławowie:
Fot. babadziwo007
Przypuszczam, że z tego
sklepu, szczególnie w sezonie, kiedy we Władysławowie jest więcej
turystów niż mieszkańców, ginie całkiem sporo towaru. I co
właściciel na to? Zamiast straszyć, grozić, narzekać, oferuje
promocję :)
Śmiertelne
ofiary wycieczek na groby i bluzgi za kółkiem w drodze na
cmentarz... Czy to właściwy sposób oddawania szacunku zmarłym? I
ten popcorn pod cmentarną bramą... Ubocznym skutkiem Święta Zmarłych jest fakt, że w radio w końcu słychać Muzykę – przez
duże M. Szkoda, że jak zwykle brakuje w eterze polskich kapel.
Co roku w
przewrotne zdumienie wprawiają mnie policyjne bilanse podsumowujące
sytuację na drogach w dniu tego święta. 1 listopada zdarzyły się w tym roku 74 wypadki, zatrzymano 315
nietrzeźwych kierowców, rannych zostało 90 osób, a zginęło 8.
Czy to dużo czy mało? Nie o to chodzi.
Absurdalną
wydaje mi się sytuacja, że w amoku stadnego gnania na groby
bliskich niektórzy sami trafiają na cmentarz – w roli zmarłego.
Dlaczego? Być może chodzi o to, że człowiek do wszystkiego musi
mieć okazję, czego osobiście zupełnie nie rozumiem. Jeśli zmarły
był nam bliski i chcemy to wyrazić odwiedzając jego mogiłę,
dlaczego musimy robić to dokładnie wtedy, kiedy wszyscy? Czy stadne
zapalanie zniczy na grobach oznacza wyższą formę oddania
szacunku zmarłemu? Według mnie, jeśli ktoś rzeczywiście został
w naszej pamięci, to należy wyrażać to nie tylko z okazji. Tak,
wiem, 1 listopada przypada święto kościelne Wszystkich Świętych,
ale czy należy je uczcić za cenę wściekłości za kierownicą (bo
korki), bluzgania za kółkiem (bo korki), a jeśli już w końcu uda
się dotrzeć na cmentarz – przepychania się przez dziki tłum?
Czy to sprzyja przywoływaniu wspomnień o tym, dla którego
przedzieraliśmy się przez tę dżunglę samochodów? Czy takie
świętowanie za cenę życia 8 osób (do których za rok kolejni
będą przedzierać się przez korki i bluzgać na innych kierowców,
czy na ścisk w autobusach) jest w porządku?
Przypuszczam,
że zmarły nie pogniewa się, jeśli w spokoju i skupieniu
odwiedzimy jego grób kilka
dni przed 1 listopada, lub kilka dni później - ofiar na drogach będzie mniej.
Śmiesznym
obrazkiem są dla mnie kramy rozstawiane od kilku lat przy
cmentarnych bramach. Rozumiem, że przy okazji takiej wyprawy można
zgłodnieć, ale stoiska z watą cukrową, popcornem i kiełbaską
skwierczącą na grillu jakoś mi tu nie pasują. Jakieś to
jarmarczne jest, nie mające nic wspólnego z zadumą nad
przemijaniem. Dawniej ludzie radzili sobie na cmentarzu bez popcornu...
Owszem były stoiska, ale ze zniczami i kwiatami.
Ubocznym
skutkiem tego święta jest fakt, że w końcu bez obrzydzenia można
posłuchać radia. Zauważyłam, że 1 listopada oraz w dniach żałoby
narodowej chyba wszystkie stacje radiowe nadają po prostu dobrą
Muzykę. Wczoraj usłyszałam m.in. Johna Lennona, Queen, Red
Chot Chilli Peppers, Phila Collinsa. Nie było za to słychać
sztucznie lansowanych przez przemysł muzyczny i reklamodawców
gwiazdeczek typu Justin Bieber. Moje uszy nie były też katowane
hip-hopem i disco polo. Szanuję każdą muzykę, ale dlaczego obok hip-hopu i disco polo tak rzadko można usłyszeć
m.in. rock, blues, reggae? Dlaczego poza smutnymi okazjami radio
serwuje nam papkę muzykopodobną, zamiast muzyki? Odpowiedź jest
prosta: bo muzyka w radio to też jest biznes, który ściąga
reklamodawców, dla których – żeby sprzedać bluzy z kapturem i
spodnie z krokiem na wysokości kolan – trzeba słuchaczy zalewać
hip-hopem.
Śladowe ilości
polskich wykonawców w polskich rozgłośniach radiowych zostały tego dnia bez
zmian. Szkoda, bo mamy czym się pochwalić: Kapela Ze Wsi Warszawa,
Żywiołak, Artrosis, Świetliki, Vavamuffin, Oberschlesien, Sweet
Noise, Coma, Luxtorpeda... Wymieniać można by długo i w różnych
stylach.
Posłuchajcie polskiej Luxtorpedy. Kawałek dobrej muzyki z dobrym przekazem
przydatnym nie tylko niepełnosprawnym. Jest w tym moc...