Urzekła mnie historia
pewnego WC. Zresztą publicznego. Niby samoobsługowy, a czynny od –
do. Niby kto ma lepiej znać język polski jeśli nie Polacy, ale...
to nie zawsze prawdziwe stwierdzenie. I ta "poezja drobnych
ogłoszeń"...
Zacznę od "poezji".
Dawno nie czytałam czegoś tak uroczego. Napawajcie swe oczy tym
prostym, ale jakże poetyckim przekazem, wyrażonym w sposób
niezwykle wyszukany :) To dzieło sztuki epistolarnej znalazłam na
drzwiach toalety.
Fot: babadziwo007
Kilka dni temu wracaliśmy
z małżonkiem z imprezy. Leniwie, noga za nogą, w samo południe spacerek na dworzec
kolejowy. Czułam się jak w celi śmierci dla
wampirów – bezchmurne niebo, piękne słońce, ale ponieważ jakoś
nie zdążyłam tej nocy pospać, więc słońce mnie wręcz
oślepiało. Mimo to nie chciało nam się śpieszyć. Kiedy
doczłapaliśmy do Gdańska Oliwy - uciekł nam pociąg. Czekając na następny zaczęliśmy
krążyć w okolicach dworca. Znaleźliśmy WC. Tablica na zewnątrz
budynku informowała o godzinach otwarcia tego przybytku.
Fot: babadziwo007
Skoro czynne "od –
do", to wchodząc do środka spodziewałam się babci
klozetowej. Takiej z krwi i kości, co to – jak każdy człowiek –
musi czasem mieć życie prywatne, więc nie może pracować 24
godziny na dobę. Tymczasem zobaczyłam taki obrazek:
Fot: babadziwo007
Mina mi zrzedła, bo
zawsze sądziłam, że jak coś jest automatyczne, to może pracować
bez przerw. W tym przypadku, jak widać, automat musi mieć w nocy
wolne. A ludzie "w potrzebie"? Niech sikają pod krzaczkiem. Może dostaną mandat i kasa miejska się wzbogaci.
Po znalezieniu drobnych
udało mi się wejść do środka. W kabinie znalazłam to przepiękne
ogłoszenie, od którego zaczęłam dzisiejszą prezentację
dworcowego kibelka. Z jednej strony zachwyciła mnie "nienaganna"
polszczyzna. Z drugiej – z jakiegoś powodu ktoś te słowa
napisał.
Hmmm.... "nie mazać po ścianach".... hmmm... Co
ludzie właściwie wyprawiają w WC? Pewnie babcia klozetowa mogłaby
książkę napisać...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz