poniedziałek, 29 lipca 2013

Wielki Brat cię wyśledzi

E-maile moje i moich znajomych oraz facebook są ostatnio zasypywane ciekawym spamem. To propozycja usługi – zapewne odpłatnej – śledzenia krewnych i znajomych przy pomocy lokalizowania ich telefonu komórkowego. Do tego pomysł, by miejski monitoring rejestrował również prywatne rozmowy...

Wiem, że z technologicznego punktu widzenia jest możliwe śledzenie mojej osoby przy pomocy telefonu komórkowego. Wolałabym jednak, by możliwości śledzenia mieli tylko stróże prawa, i to w uzasadnionych przypadkach (namierzenie mordercy – bezcenne). Tymczasem dzisiaj śledzić może każdy każdego i jeszcze na tym zarabiać. Wiem, że niewinni śpią spokojnie, ale mimo wszystko nie podoba mi się taka możliwość. Przede wszystkim dlatego, że każdy chce mieć odrobinę prywatności. Jeśli będę chciała zrobić niespodziankę mojemu facetowi, wybiorę się do jego kolegi, żeby załatwił bilety na fajny mecz, a mój facet mnie namierzy nie znając konktekstu - awantura gotowa: "Zdradzasz mnie z kumplem". Jeśli 14-letnia córka zostanie przyłapana w budynku, w którym mieści się peep-show - awantura gotowa, nie szkodzi, że nie wiedziałam, że w tym samym budynku mieszka jej koleżanka. Itp, itd.


Wystarczy, że jesteśmy podglądani przez czujne oko monitoringu miejskiego, sklepowego oraz tego w firmach i wokół prywatnych domów. Na to się godzę. Nie kradnę, nie morduję, włamania nie planuję, więc to dla mojego bezpieczeństwa. Jednak niedawno media podały, że pojawiły się pomysły, by monitoring wiązał się nie tylko z obrazem, ale i z nagrywaniem głosu, znaczy moich prywatnych rozmów. To już zalatuje programem Big Brother, Wielkim Bratem który bezustannie czuwa, by w odpowiednim momencie powiedzieć przez jakieś uliczne megafony:
- Babadziwo: nie gap się łakomie na tego przystojniaka, ani nie mów do koleżanki, że fajne ciacho z niego. To nieetyczne.
- Pani Puszysta: zostaw w spokoju trzeciego pączka i nie opowiadaj narzeczonemu, że to pierwszy dzisiaj.
- Pan w zielonej koszuli: odłóż tę zgrzewkę piwa - wczoraj żona przy kolacji mówiła, że za dużo pijesz.
- Pan w sandałkach i skarpetach: nie kupuj tego "świerszczyka" z tą fajną blondynką w bikini na okładce - twoja dziewczyna jest brunetką i nie lubi świńskich gazetek.


Jak to wszystko ma się do ochrony danych osobowych? Zajrzałam na stronę Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych. Na "dzień dobry" okazało się, że żeby "wnieść skargę" muszę "uiścić" 10 zł opłaty skarbowej i podać moje dane (imię, nazwisko i adres).
Jeśli chodzi o sprawy ogólnie dostępne, których nikt nie chce zauważyć (takie same e-maile z propozycją śledzenia kogoś zapewne dotarły również do pracowników GIODO), dotyczące dobra ogółu, a nie tylko mojego, to nie rozumiem ani opłaty, ani podawania moich danych.
Dalej ze strony GIODO dowiedziałam się, że skargę powinnam złożyć za pomocą elektronicznej skrzynki podawczej dostępnej na stronie www, ale - i tu cytat: "UWAGA! Skarga składana drogą elektroniczną powinna być opatrzona bezpiecznym podpisem elektronicznym weryfikowanym za pomocą ważnego kwalifikowanego certyfikatu, przy zachowaniu zasad przewidzianych w przepisach o podpisie elektronicznym."
Dla niezorientowanych: cena takiego podpisu to 150 - 250 zł. A może i więcej - zależy jak bardzo bezpieczny ma być ten podpis.
Dopiero wgrzebując się bardzo głębowo w bebechy informacyjne strony odkryłam, że skargę można też przesłać zwykłym e-mailem, ale tu znów nie podano adresu - trzeba samemu szukać go w różnych zakamarkach strony GIODO.
Mówiąc krótko: nie zachęca to do zwracania uwagi właściwego urzędu funkcjonującego również za moje pieniądze (podatki) na sprawy dotyczące należącej mi się odrobiny prywatności. A ci którzy chcą zarabiać na śledzeniu mnie mogą spać spokojnie. Niech żyje dobrze zorganizowane państwo.



2 komentarze:

  1. Faktycznie wydaje się to groźne i bezprawne. Zastanawia mnie jednak, skoro takie gadżety są dostępne dla zwykłych ludzi, to na co pozwala droższa i bardziej zaawansowana technologia, na którą mogą sobie pozwolić np. przestępcy czy "ciekawski" rząd :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Otóż to. Nie chciałam już dalej rozwijać tematu, bo wpis i tak dość długi, ale żyjemy teraz w świecie, gdzie niedługo nawet jeśli w zaciszu domowym powiesz bliskiej osobie "kocham cię" lub "wyczyść paznokcie", to zaraz znajdziesz to na pudelku :)

    OdpowiedzUsuń